Nasze ostatnie wyprawy kulinarne
wypełnione były smakami Europy – dwa oblicza kuchni polskiej w Ratuszovej
i Oberży Pod Dzwonkiem, niezapomniany smak Francji i Włoch w Le Palais du Jardin…
Teraz czas na odmianę. Kulinarny Poznań wraca na trop najlepszego sushi w
mieście! Tym razem w poszukiwaniu autentycznych smaków Kraju Kwitnącej
Wiśni udajemy się do Kyokai, jednej z najjaśniejszych gwiazdek na
poznańskiej mapie sushiżerców. Lokal mieści się w Starych Koszarach przy ulicy
Wojskowej, tuż przy City Park. Sąsiaduje z takimi znakomitościami jak Hugo
Restaurant czy Mielżyński Wine Bar. Klimat Starych Koszar jest unikatowy.
Postindustrialne mury mieszczą niezwykle autorskie restauracje, salony urody,
sklepy z designerskimi elementami wyposażenia wnętrz. Jeśli nie byliście jeszcze
w Starych Koszarach polecamy je poznać czym prędzej :)
Po przekroczeniu progu restauracji znajdujemy się w niezwykle stylowym i nowoczesnym wnętrzu sali parterowej. Dominują tu jasne kolory – klasyczne zestawienie bieli i czerni z dodatkiem kontrastującej czerwieni. Na ścianach uwagę przykuwają interesujące grafiki inspirowane kulturą Japonii – obok nieco abstrakcyjnych, ekspresyjnych motywów (odrobinę przywodzących na myśl pollockowski action-painting) widać stylizowane wizerunki ryb koi. Najważniejszym elementem jest tu jednak niezaprzeczalnie spora, otwarta na widok gości stacja, w której z niezwykłą gracją i precyzją pracują sushimasterzy. Bardzo ciekawym rozwiązaniem jest również opasająca stację taśma, po której wędrują talerzyki z sushi. Świetne rozwiązanie, natychmiastowo przywodzące na myśl restauracje z tętniącego życiem Tokio, a nieczęsto (jeśli w ogóle) widywane w poznańskich lokalach. Strasznie kusi nas by usiąść zaraz przy barze i z podziwem podglądać magików z Kyokai w akcji. Postanowiliśmy jednak sprawdzić co czeka na nas w sali na piętrze.
Stylizacja zgoła odmienna. Dominują tu bardziej stonowane kolory, ze stylową czernią na czele. Powtarza się znów motyw przewodni ryby koi, tym razem wymalowany na sporej, matowej szybie odgradzającej viproom od reszty przestrzeni. Po usadowieniu się przy jednym ze stolików górnej sali na start zamawiamy tradycyjną, zieloną herbatę, która po chwili przybywa do nas w bardzo stylowych czajniczkach.
Po przekroczeniu progu restauracji znajdujemy się w niezwykle stylowym i nowoczesnym wnętrzu sali parterowej. Dominują tu jasne kolory – klasyczne zestawienie bieli i czerni z dodatkiem kontrastującej czerwieni. Na ścianach uwagę przykuwają interesujące grafiki inspirowane kulturą Japonii – obok nieco abstrakcyjnych, ekspresyjnych motywów (odrobinę przywodzących na myśl pollockowski action-painting) widać stylizowane wizerunki ryb koi. Najważniejszym elementem jest tu jednak niezaprzeczalnie spora, otwarta na widok gości stacja, w której z niezwykłą gracją i precyzją pracują sushimasterzy. Bardzo ciekawym rozwiązaniem jest również opasająca stację taśma, po której wędrują talerzyki z sushi. Świetne rozwiązanie, natychmiastowo przywodzące na myśl restauracje z tętniącego życiem Tokio, a nieczęsto (jeśli w ogóle) widywane w poznańskich lokalach. Strasznie kusi nas by usiąść zaraz przy barze i z podziwem podglądać magików z Kyokai w akcji. Postanowiliśmy jednak sprawdzić co czeka na nas w sali na piętrze.
Stylizacja zgoła odmienna. Dominują tu bardziej stonowane kolory, ze stylową czernią na czele. Powtarza się znów motyw przewodni ryby koi, tym razem wymalowany na sporej, matowej szybie odgradzającej viproom od reszty przestrzeni. Po usadowieniu się przy jednym ze stolików górnej sali na start zamawiamy tradycyjną, zieloną herbatę, która po chwili przybywa do nas w bardzo stylowych czajniczkach.
Nasza nieposkromiona ciekawość
szybko dała o sobie znać. Rozgrzani filiżanką smakowitej senchy kierujemy się ku kuszącej stacji sushi, by poznać rekomendacje sushimasterów oraz uświadczyć
wyjątkowego spektaklu, jakim w Kyokai jest przygotowywanie sushi.
Niesamowite wrażenie robi
sprawność manualna ekipy która przygotowuje sushi. Nie sposób wyprowadzić
chłopaków z równowagi. Nawet kiedy wciągnie się ich w dyskusję o japońskiej
kuchni ich ruchy wciąż pozostają bezbłędnie precyzyjne. Spod ich noży wychodzą
małe arcydzieła. Mieliśmy okazję spróbować kilku z nich.
Ponieważ nie każdy miłośnik sushi
musi przepadać za rybą, w Kyokai również wegetarianie poczują się jak u siebie.
My spróbowaliśmy wegetariańskiego futomaka zawijanego w świeży ogórek. W środku
rolki znajdowały się jeszcze japoński omlet oraz serek. Całość obsypana nitkami
chilli. Połączenie obłędne. Świetne także jako przystawka dla rybożerców. Cena
tych rolek także była bardzo lekka :) Kosztują one 14 pln i są podawane na beżowych talerzykach. Tutaj warto
wspomnieć o intuicyjnym systemie wyceny dań w Kyokai. Dania rozróżnione są kolorami, od białego do
czarnego. Każdy kolor odpowiada innej cenie. Biały to 11 pln, czarny 35 pln. A
ponieważ świat nie jest czarno-biały pomiędzy nimi znajdują się jeszcze kolory: beżowy - 14 pln, brązowy - 19 pln, zielony - 25 pln i czerwony - 28 pln.
W Kyokai, co koniecznie trzeba
podkreślić, rolki są bardzo zwarte i odpowiedniej wielkości. Co na pewno
wyróżnia ten lokal spośród innych „susharni” w Poznaniu i w Polsce to proporcje ryby do ryżu. Tutaj potwierdza się hasło reklamowe Kyokai - „rozpiera nas ryba”.
Te rolki to 80% ryby. Raj dla prawdziwych miłośników sushi! Jeśli dodamy, że w
restauracji świeży tuńczyk pochodzi z Argentyny, a prawie każda ryba rozbierana
jest na miejscu to odkryjemy połowę, a może nawet 80% sukcesu wyjątkowego smaku
Kyokai :) My, zachęceni wybornym
wegetariańskim starterem, nie mogliśmy sobie odmówić prawdziwej uczty sushi.
Spróbowaliśmy:
Spróbowaliśmy:
Futomaków z łososiem i
tuńczykiem oraz warzywami i odrobiną
japońskiego omleta zawijanych w różowy płatek sojowy podawanych na czerwonym
talerzyku. Ujęły nas one genialnym połączeniem smaków. Prawdziwy rybny melanż w
odpowiednim rozmiarze.
Także na tym kolorze zastawy spróbowaliśmy rainbow maki z tuńczykiem i awokado. Te niezwykle barwne rolki oferują intensywne doznania wzrokowe i dobrze zbalansowane doznania smakowe.
Najbardziej chyba oryginalną i pozostającą w pamięci kreacją z sekcji czerwonej której próbowaliśmy były nigiri z tuńczykiem i omletem owinięte paskiem tykwy z odrobiną serka i porem. Ależ to obłędna kreacja i połączenie smaków oraz tekstur dość rzadko występujących obok siebie w sushi! Delikatna konsystencja tuńczyka i serka przełamane zostały słodką tykwą i chrupiącym porem. Dodając do tego aspekty wizualne to jedno z najciekawszych sushi jakie jedliśmy, nie tylko w Kyokai. Zdecydowanie warta swojej ceny.
Także na tym kolorze zastawy spróbowaliśmy rainbow maki z tuńczykiem i awokado. Te niezwykle barwne rolki oferują intensywne doznania wzrokowe i dobrze zbalansowane doznania smakowe.
Najbardziej chyba oryginalną i pozostającą w pamięci kreacją z sekcji czerwonej której próbowaliśmy były nigiri z tuńczykiem i omletem owinięte paskiem tykwy z odrobiną serka i porem. Ależ to obłędna kreacja i połączenie smaków oraz tekstur dość rzadko występujących obok siebie w sushi! Delikatna konsystencja tuńczyka i serka przełamane zostały słodką tykwą i chrupiącym porem. Dodając do tego aspekty wizualne to jedno z najciekawszych sushi jakie jedliśmy, nie tylko w Kyokai. Zdecydowanie warta swojej ceny.
Skosztowaliśmy też kilku
zielonych talerzyków: smacznych nigiri z argentyńskim tuńczykiem, niezłych
maków z łososiem i warzywami zawijanych w papier ryżowy z kwiatami japońskiej
fasoli i spajającym całość serkiem oraz futomaków z krewetką i słodką tykwą
zawiniętych w płatek omleta. Ta sekcja również nam smakowała (ale naszym gustom
bliżej jednak do czerwonych talerzyków ;)).
Trzeba przyznać, że załoga Kyokai
stanowi bardzo zgrany zespół, który wprowadza w lokalu atmosferę
niezobowiązującego luzu, nie odejmując przy tym nic z designerskiej elegancji
tego miejsca.
Podobnie można określić kreacje
kulinarne w Kyokai. Doskonale pasują do stylu tego lokalu. Są świeże,
eleganckie, dostojne, a przy tym nie brakuje w nich nutki szaleństwa oraz luzu.
Żaden z Waszych zmysłów nie będzie się nudził obcując z nimi. Ich wygląd,
zapach, a przede wszystkim smak zapamiętacie
na długo. Tak długo, ile uda nam się wytrzymać do kolejnej wizyty w Kyokai. A
po liczbie stałych klientów wiemy, że miejsce to dla wielu osób jest nieodzownym składnikiem ich stylu życia. Nie
dziwimy się! Z ręką na sercu polecamy ten lokal i sami nie możemy się już
doczekać kolejnej wizyty. Następnym razem pewnie zdecydujemy się na nigiri i sashimi – czyli rybę w najczystszej postaci. Życzymy Wam smacznego i zapraszamy
do podzielenia się wrażeniami z Kyokai.