poniedziałek, 12 listopada 2012

FINAŁ SZKOŁY GOTOWANIA PIANO BAR

W piątek, 9 listopada, w restauracji Piano Bar przy Dziedzińcu Sztuki Starego Browaru odbył się uroczysty finał Szkoły Gotowania. Jako że miejsce znane nam z wysokiej jakości, a inicjatywa zacna, z wielką chęcią skorzystaliśmy z zaproszenia by obserwować kulinarne zmagania pięciu par - absolwentów Szkoły prowadzonej przez hinduskiego szefa kuchni Piano Baru - Roop Lal Balu.

Po przekroczeniu progu przywitali nas jak zwykle nienaganni w manierach i ubiorze kelnerzy, którzy wskazali nam specjalnie przygotowane dla nas miejsca. Czekając na oficjalny początek eventu dało się wyczuć w powietrzu nutkę ekscytacji - 'zawodnicy' żarliwie dyskutowali i doszlifowywali swoje przepisy, Roop Lal Balu żwawym krokiem przemierzał salę udzielając ostatnich rad i wskazówek. W końcu wybiła godzina 18:00 - czas zaczynać!



Organizatorzy podzielili kulinarne zmagania na trzy etapy: w pierwszym pięć par przygotowuje swoje popisowe dania interpretujące scampi (czyli skorupiaki zwane także langustynkami, czy bardziej naukowo homarcami, a bardziej potocznie dużymi krewetkami). Nastroje raczej pozytywne - wszyscy uczestnicy wiedzieli czego mogą spodziewać się po tym etapie, mieli czas na spokojne przemyślenie i przygotowanie przepisów. Już po kilkunastu minutach na stole jury (w składzie Roop Lal Balu, Lidia Popiel i Maryla Musidłowska) zaczęły pojawiać się pierwsze kreacje. Finalistom Szkoły Gotowania zdecydowanie nie zabrakło pomysłowości i umiejętności. W zaledwie pół godziny przygotowali m.in.: risotto z owocami morza, świetne krewetki w tempurze podane z aromatyczną salsą i plackiem z warzywami, czy scampi z musem z karczocha i chipsami czosnkowymi.
Po krótkiej naradzie jury wybrało 3 pary, które przygotowały najsmaczniejsze i najbardziej zachwycające dania. Czas na etap drugi.



Z misy z dziesiątkami propozycji Lidia Popiel wylosowała jedną kartkę z nazwą dania, które tym razem będą musieli przygotować uczestnicy. Chwila napięcia i... stek z łososia z sosem mango. Po minach widać raczej ulgę i zadowolenie niż rezygnację. To dobrze - znów będzie smacznie i pomysłowo. Po szybkich wskazówkach od Roop Lal Balu uczestnicy przystępują do gotowania. Znów mają pół godziny żeby wyczarować dania, które zachwycą jury. A jest o co walczyć - zwycięzcy pojadą na 3 dni do toskańskiej winnicy Pian de Gallo, gdzie oprócz pysznych win odkryją również tajemnice tradycyjnej kuchni tego regionu.

Obserwując kulinarne zmagania czas płynie szybko. Nie zdążyliśmy się obejrzeć, a steki już zaczęły wędrować na patelnie, a sosy nabierać koloru i aromatu. Uczestnicy przygotowali m.in. łososia z chilli czy w wariacji cytrusowej – z pomarańczami i limonkami.
Po minach jury widać, że przed nimi niełatwe zadanie - odrzucenie jednego dania spośród trzech naprawdę ciekawych propozycji. Cóż, taki żywot jurora...



Napięcie skutecznie rozładował Roop Lal Balu przygotowując na oczach gości przepyszne mule w sosie z białego wina. Za każdym razem gdy obserwuję w akcji Szefów Kuchni pozostaję w zachwycie – jak to wszystko piekielnie łatwo wygląda w ich wykonaniu, z jaką gracją i swobodą tworzą kulinarne symfonie smaków. Nie inaczej było tym razem – w zaledwie kilka minut Szef Balu przygotował danie, które zachwyciło wszystkich zebranych.



Czas jednak powrócić do sedna. Po burzliwych naradach ogłoszono werdykt i przedstawiono koncepcję wielkiego finału: uczestnicy (2 pary) muszą w swój własny sposób kulinarnie zinterpretować wiersz odczytany przez Lidię Popiel. Zadanie niezwykle ciekawe, choć zdecydowanie z tych trudniejszych i bardziej wymagających. Sami zaczęliśmy zastanawiać się nad tym, co byśmy przygotowali będąc na miejscu gwiazd tego wieczoru... Na pewno kalmary. Może z jesiennymi warzywami? Czy może z salsą i pomidorkami koktajlowymi...? Czasu na refleksję nie było jednak zbyt wiele - finaliści jak burza ruszyli do stanowisk i zaczęli przygotowywać własne liryczno-kulinarne kreacje.



Zadanie okazało się wyzwaniem godnym finału. Choć obie pary przygotowały bardzo fajne dania – kalmary w marynacie musztardowo-miodowej i słonecznymi warzywami oraz kalmary w sosie winno-pomidorowym - nie ustrzegły się sporego błędu. Kalmary zostały w skórce, co popsuło ostateczny odbiór dań. Cóż teraz zrobić? Rozwiązanie jest tylko jedno - dogrywka! Dwie pary. Dwa jajka. Jeden idealny omlet, który zapewni zwycięstwo. Do dzieła!

Jak można się domyśleć, przygotowanie omletów nie trwało długo. Już po chwili na stole jurorów pojawiły się oba dania. Po równie krótkiej chwili poznaliśmy nazwiska zwycięzców, którym raz jeszcze serdecznie gratulujemy – tego, że przez prawie cztery godziny wytrwale kucharzyli. Tego, że na żadnym etapie nie zabrakło im świetnych, niebanalnych pomysłów i odwagi do ich urzeczywistnienia. Tego, że znakomicie wyszkoleni przez Roop Lal Balu prawie zupełnie wystrzegli się błędów i sprawnie radzili sobie nawet na nieznanych wodach.

Podsumowując, finał Szkoły Gotowania w Piano Barze z czystym sumieniem nazwać możemy sukcesem. Raz jeszcze dziękujemy za zaproszenie i czekamy na więcej!

Na koniec warto napisać troszkę więcej na temat samej Szkoły Gotowania. Prowadzona przez szefa kuchni Piano Baru – Roop Lal Balu – swą pierwszą edycję miała w maju tego roku. Łącznie odbyło się aż pięć odsłon, podczas których uczestnicy odbyli niebywałą kulinarną wędrówkę po najsmaczniejszych zakątkach globu – od dań włoskich po egzotyczne smaki narodowej kuchni Szefa Bal – odkrywając przy tym tajemnice wyjątkowych składników: ryb, mięs, owoców morza i wielu innych rarytasów. Kolejne edycje Szkoły Gotowania są już w przygotowaniu – bieżące informacje na ten temat znajdziecie na stronie Restauracji – www.pianobar.poznan.pl oraz u nas, na www.kulinarnypoznan.pl



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz