Tym,
którzy nie wiedzą nadmieniamy, że aby cukiernia mogła używać nazwy "rogale
świętomarcińskie" lub "rogale marcińskie", musi uzyskać
certyfikat Kapituły Poznańskiego Tradycyjnego Rogala Świętomarcińskiego, która
powstała z inicjatywy Cechu Cukierników i Piekarzy w
Poznaniu, Izby Rzemieślniczej i Urzędu Miasta Poznania.
Oto krótka relacja ze smakowania
tradycyjnych poznańskich słodkości.
- Lista lokali. W teście uwzględniliśmy te miejsca, o
których słyszeliśmy już coś dobrego w poprzednich latach. Odwiedziliśmy
więc cukiernię Hotelu Mercure, Różany Potok na Mickiewicza, Elite na
Dąbrowskiego, Liczbańskich na Rynku Jeżyckim, Hannę Piskorską na Kraszewskiego,
Słodki Kącik na Świętym Marcinie, Ekspresową na al. Marcinkowskiego,
Jagódkę na Os. Sobieskiego, oraz Fawora. W sumie 9 lokali. Pominęliśmy wielkich
klasyków Gruszeckiego i Kandulskiego, gdyż co roku próbowaliśmy ich
wypieków Marcińskich i nigdy nie zyskiwały naszych najwyższych not. My zaś
chcieliśmy odnaleźć najlepszego rogala w mieście.
- Zakup. Wiedząc jak wygląda
panorama przed cukierniami w naszym mieście w Dzień Niepodległości
zdecydowaliśmy się wybrać sobotę poprzedzającą święto na dzień testu.
Liczyliśmy, że w związku z tym nie napotkamy tak wielkich kolejek. No i
nie przeliczyliśmy się. W ogonkach czekaliśmy tylko w Elite na
Dąbrowskiego oraz w piekarni Hanny Piskorskiej na Kraszewskiego. Ceny
rogali wahały się od 25 pln – promocyjna cena Fawora do 49 pln w Hotelu
Mercure.
- Klub Smakosza. W ocenie brało
udział 7 osób. Para poznaniaków w wieku 50+, dwie pary w okolicach 30 oraz
studentka pierwszego roku, która dopiero co rogale poznaje.
- Testowanie.
Ponieważ zdecydowaliśmy się, że
każdy będzie musiał ocenić wszystkie rogale, podzieliliśmy je na 4 części.
W sumie każdy zjadł więc trochę ponad dwa rogale i nie było to super łatwe,
zaraz po obiedzie. Ocenialiśmy wypieki w 4 kategoriach:
- WYGLĄD – tu liczyły się: foremny
kształt, odpowiednia wysokość, kolor, jakość posypki
- SMAK
– ogólne, subiektywne wrażenie
- NADZIENIE – tu szukaliśmy smaku
naturalnych bakalii, nie dawaliśmy się zwieść przesłodzonym farszom, w których
smak maku zagłuszał olejek migdałowy
- CIASTO – szukaliśmy takiego, które
nie jest zbyt suche, fajnie widać w
nim warstwy co dodaje mu lekkości, no i przede wszystkim nie
przypominającego w smaku „buły”, której nie chce się kończyć.
Każdy rogal został opisany
numerkiem, więc próbując nie znaliśmy nazw wytwórcy. Każdy oceniał samodzielnie
w skali od 1 (kiepsko) do 5 (świetnie). Rogal mógł więc otrzymać maksymalnie 35
punktów w każdej z 4 kategorii. Liczba opisująca idealnego rogala zatem to 140.
Okazało się, że po podsumowaniu
ocen we wszystkich kategoriach zwyciężyła… ale po kolei.
Zaczęliśmy od Fawora, który wyglądał nieźle. Za
wygląd zyskał 25 punktów czyli znalazł się na 3 miejscy ex aequo. W innych
kategoriach Fawor nie zagrzał już miejsca w pierwszej trójce. Wyglądał nieźle,
smakował też. Najsłabiej oceniliśmy ciasto – listkowania nie było widać, ani
czuć. W sumie w promocyjnej cenie 25 pln / kg okazał się ciekawą propozycją.
Druga na talerzach pojawiła się Jagódka. Brawo za wygląd – tutaj 2
miejsce. Jednak później było już tylko gorzej. W sumie za ciasto i nadzienie
daliśmy rogalowi najmniej punktów. Niestety to przegrany naszego rankingu.
Potem przyszedł czas na Słodki Kącik, gdzie doceniliśmy ciasto
– 3 miejsce w stawce. Duży plus za piękne rozwarstwianie ciasta półfrancuskiego
i wyczuwalny mak w nadzieniu.
Smakując wypiek z piekarni Hanny Piskorskiej przyjemnie dało się
zapamiętać nadzienie. Rogal dość dobry. Jak dla nas mocny średniak, którego
można jednak jeść w ciemno J
Kolejny w kolejności znalazł się
rogal od cukierni Liczbańskich.
Tylko jego niepozorny wygląd zmylił nas początkowo. Po degustacji jednak możemy
stanąć za nim murem. Dla nas odkrycie sezonu. Druga ocena w rankingu ogólnym
oraz druga za smak, nadzienie i ciasto. Naprawdę warto.
Szósty rogal i jakże głośno
dało się słyszeć słowa zachwytu, których chyba nikt z nas nie próbował nawet
ukryć. Po prostu rewelacja w każdym względzie. Wygląda, smakuje i pachnie
wybornie. Dla nas rogal niemal idealny. Gorąco polecamy każdemu i w każdych
ilościach. Wspaniały ambasador smaków naszego miasta. Elite.
Potem Ekspresowa… i tutaj spore rozczarowanie. To na pewno nie ta liga co
trzy poprzednie. Raczej bliżej mu do osiedlowej Jagódki.
Ósmym, przedostatnim już był
rogal z cukierni Różany Potok na
Mickiewicza. Niepozorna cukiernia, ale jaki smak. Jakie nadzienie! Dla nas
wypiek godny Poznania. Silne trzecie miejsce i bardzo miłe odkrycie.
Na koniec najdroższy w stawce
rogal z Hotelu Mercure czyli cukiernia Passionata.
Wcale jednak nie najlepszy. Wygląda zacnie. Smakuje nieźle. Ale stosunek ceny do
jakości zbliżony do Jagódki.
5. Podsumowanie. Jeśli 11 listopada
będziecie mieć szczęście i znajdziecie się przy jednym z lokali Elite z chęcią zakupu rogali i
kolejka nie będzie koszmarna – warto stać. Pamiętajcie jednak koniecznie o
Liczbańskich i Różanym Potoku.
Rogale świetne, a kolejki pewnie dużo mniejsze. Co do reszty nasze zdanie
już znacie. Smacznego życzymy i uśmiechów jak rogale J
blogerki kulinarne z wielkopolski zrobiły również test rogali marcińskich :)
OdpowiedzUsuńw większości rogale były smaczne, choć zdarzyły się takie które nie smakowały niczym.
Chętnie poczytamy o testach blogerek. Zgadza się,że co do zasady, po roku przerwy w jedzeniu rogali, większość z nich wprowadzała nas w błogi stan! Niestety, nawet wśród certyfikowanych rogali, zdarzały się bułowate i kluchowate albo suche! Najgorsze dla nas były te z dużą ilością olejków i aromatów! W niedzielę 11 listopada zajadaliśmy się rogalami z Elite. Dla nas najlepsze!
OdpowiedzUsuńja 11. listopada zajadałam się własnymi rogalami z białym makiem :)
OdpowiedzUsuńte naładowane olejkami jeszcze dało się zjeść. Mnie przerażały te z bardzo znanych cukierni, które pachniały i smakowały stęchlizną. Mama nadzieje, że tylko jeden sort taki poszedł przez niedopatrzenie, a nie że produkują takie cały czas.