Odwiedziliśmy ich dla Was i mamy same dobre informacje – tak – Gotowali na Transatlantyku, tak - używają rewelacyjnych regionalnych składników i są w trakcie uzyskiwania rekomendacji Slow Foodu. Na szczęście serwowane dania okazały się bardzo rozsądnych rozmiarów, a stosunek ceny do jakości wręcz wyśmienity. Nie chcemy przesadzać w naszych zachwytach nad Hugo, (choć moglibyśmy) ale uważamy, że to must be dla każdego smakosza w Poznaniu. Kiedy tylko przydarzy Wam się okazja, koniecznie poszerzcie swoje kulinarne horyzonty o menu tej restauracji. A ponieważ o okazje przed Walentynkami nie trudno już wkrótce będziecie mogli przekonać się co dobrego traciliście.
My przepadamy za owocami morza i pysznymi deserami więc poszliśmy
w stronę degustacji afrodyzjaków. Postanowiliśmy poszukać w menu przegrzebków,
krewetek i kalmarów oraz spróbować fondanta czekoladowego, o którym w
Kulinarnym Poznaniu i nie tylko krążyły legendy. Są tacy, którzy twierdzą, że
jest to najlepszy deser na świecie.
Po wejściu do Hugo zaciekawił nas już na wstępie koncept tej
restauracji. Spokojne i nowocześnie zaprojektowane wnętrze kryje w sobie kilka
ciekawych rozwiązań. Główna część sali restauracyjnej daje zasiadającym przy
stoliach poczucie przestronności i intymności, nawet kiedy w lokalu nie brakuje
innych gości. Z prawej strony mamy natomiast coś co najbardziej przyciąga czyli
ogromną witrynę otwierającą przed nami serce lokalu - kuchnię. A podglądanie kuchni w Hugo to jak
wizyta w dobrym teatrze. Nieustanny spektakl na 3 kucharzy i reżysera – czyli
szefa kuchni, który cały czas nadzoruje pracę zespołu. To jak załoga Hugo
pracuje budzi podziw – skupienie, pewne ruchy, zero chaosu i harmonia. W kuchni
panuje idealny porządek, a dania powstają na 3 niezależnych stanowiskach. W
finałowej scenie szef kuchni łączy je w dopracowane kompozycje. Warto wspomnieć
tutaj dwa słowa o osobie głównego kucharza – Dominika Narlocha. Dominik to
poznaniak o bardzo otwartej i kreatywnej osobowości kulinarnej. W swojej kuchni
stawia na nowoczesność, ale nie obce jest mu zrozumieniu tradycji. Dlatego jego
dania powstają z wielkopolskich składników, które kupuje na Rynku Jeżyckim lub
wprost od wielkopolskich rolników i hodowców. Na ten
temat przeczytacie więcej w wywiadzie z Dominikiem na stronie Kulinarnego Poznania
pod adresem http://kulinarnypoznan.pl/nasi_szefowie.html.
Wracając do dań. Zdecydowaliśmy się zamówić kompozycję dla
dwojga. Jedną przystawkę, którą postanowiliśmy zjeść razem. Jedną mogącą
posłużyć za danie główne – w szczególności płci pięknej. Jedno solidne danie główne, które nasyci
nawet tych najbardziej głodnych kulinarnych doznań. Na koniec deser, który
znowu zamierzaliśmy zjeść razem.
Zaczęliśmy od Tatara z Przegrzebek z Pieczoną Kaszanką,
Sałatką z Roszponki oraz Jabłka Granny Smith i Sosem z Rukwi Wodnej. Nazwa
zdradzała, że na talerzu sporo się będzie działo. Jednak to co otrzymaliśmy
przekroczyło oczekiwania. Przede wszystkim walory wizualne kompozycji, którą
nam podano sprawiły, że jeśli jadło by się oczami już bylibyśmy najedzeni.
Danie podane na talerzu z grafitowego łupka wyglądało obłędnie. W opisie nie
wspomniano nic o pomidorach przesyconych aromatem czosnku i tymianku, które
wraz z przegrzebkami stanowiły podstawę kompozycji. Zestawienie owoców morza z
kaszanką i orzeźwiającym jabłkiem wydać się może delikatnie kontrowersyjne.
Jednak smaki te perfekcyjnie się uzupełniały. Co więcej różnice w kolorze i teksturze poszczególnych
składników dostarczały dodatkowych doznań kulinarnych pokazując na czym opiera
się temperament Hugo Restaurant. Kolory na talerzu były tak żywe i
zróżnicowane, że kompozycją nie można było się znudzić, nawet w miarę jak
znikały składniki wciąż przed oczami rysowało się małe dzieło sztuki.
Oboje zaspokoiliśmy pierwszy głód i z ciekawością i
zaostrzonym apetetem czekaliśmy na następne dania. W drugim rozdaniu pojawiły się: Ravioli z
Krewetkami i Musem z Łososia, Duszonym Porem i Veloute z Trawy Cytrynowej z
Ikrą z Pstrąga, które wyglądało bardzo okazale oraz Łosoś Gotowany w Niskiej
Temperaturze (Sous vide) z Pieczonym w Soli Selerem, Zieloną Soczewicą z Świeżą
Trybulą i Sosem z Kałamarnicy. Pierwsze danie do w zasadzie przystawka, drugie
pochodziło już z kategorii dań głównych. Nasze pierwsze odczucie – obie porcje
przerosły nasze oczekiwania co do gramatury. Ravioli spokojnie wystarczy za
danie obiadowe dla pań, natomiast łosoś pojawił się w rozmiarze xl. Oba dania
to kulinarna maestria. Od najdrobniejszego detalu, przez skład kompozycji, aż
do odczuć smakowych były dopracowane tak, że nie sposób wskazać co mogłoby
zagrać lepiej. Ravioli można określi jako danie smaczne, na pewno nie nudne,
ale perfekcyjnie zrównoważone. W łososiu charakterystyczne dla Hugo Restaurant
połączenie przeciwieństw znowu dało się odczuć w pełnej okazałości. Delikatny
maślono-miodowy smak i tekstura łososia sus vide został wyśmienicie dopełniony
przez rustykalny, lekko przypalany seler.
Do tego delikatne, śmietankowe puree z selera, soczewica al dente i
podsmażone baby kalmary. Połączenie zmuszało do kulinarnej ekscytacji przy
każdym kęsie. Pomimo szacunku jaki
budził solidny kawał łososia i spora ilość dodatków, dania nie można było za
długo konsumować. Wciąga jak narkotyk – uważajcie. Dla mnie osobiście łosoś sus
vide w Hugo to numer jeden tej techniki w Poznaniu. Polecam amatorom i
zawodowcom. Smak nie do podrobienia.
Podsumowanie. Hugo Restaurant to restauracja inna niż wszystkie. Prawdziwa pasja i zrozumienia na czym polega sztuka kulinarna są tu zauważalne w każdym detalu. Nad całością konceptu czuwa przeurocza właścicielka Agnieszka Tylenda, która dba zarówno o odczucia gości jak i sprzyjający klimat do pracy dla teamu restauracji. Kto nie zna jeszcze tego lokalu – dobra rada wypada spieszyć się z rezerwacjami. Już nie długo okazać się może, że do Hugo podobnie jak to Kopenhaskiej Nomy i innych topowych restauracji w Europie zapisywać się będziemy z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem. Nasza rekomendacja - odwiedźcie to miejsce jak najszybciej – Wasze kulinarne horyzonty na pewno poszerzą się o nowe doznania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz