piątek, 7 lutego 2014

Autorski smak zimy w Restauracji FLAVORIA

Wraz ze zmianami pór roku zmieniają się nasze kulinarne preferencje. Odrobina chłodu za oknami sprawiła, że postanowiliśmy tym razem odszukać na mapie kulinarnego Poznania miejsce, gdzie odkryjemy prawdziwie sezonowy smak zimy. W poszukiwaniu tej sezonowości udaliśmy się do Flavorii – nowej restauracji w poznańskim Hotelu Andersia.


Po przekroczeniu progów znajdującej się na pierwszym piętrze hotelu restauracji przywitało nas przestronne, jasne wnętrze. Jest nowocześnie, ale z odpowiednim umiarem i smakiem. Fanom ekstrawaganckiego designu może zabraknąć odrobiny ‘pazura’ znanego z poprzedniej restauracji w Andersii – Mosaici. Nam jednak jasny, niezobowiązujący styl przypadł do gustu. Bardzo ciekawym elementem wystroju są duże, okrągłe lampy sufitowe, które mogą świecić światłem różnego koloru. I tak, podczas naszej wizyty, jedna część sali skąpana była w żółto-niebieskim świetle; druga – w fiolecie. Przyjemnym dodatkiem są również ogromne okna (przeszklona są właściwie dwie całe ściany restauracji), z których rozpościera się widok na sąsiedni Stary Browar.Jednak nie samymi widokami człowiek żyje :) Przyszliśmy tu w końcu odnaleźć autentyczne, zimowe smaki. Co czeka na nas w sezonowym menu Flavorii?


W zimowej karcie znaleźliśmy pięć pozycji. Naszym zdaniem – w sam raz. Liczy się pomysł i kreacja. Tym bardziej, że wkładka funkcjonuje równolegle z tradycyjnym menu Flavorii. Z pięciu propozycji szefa kuchni wybraliśmy trzy dania, które najbardziej nas zaciekawiły. Były to: consomme borowikowe z serowo-grzybową grzanką, policzki wołowe na musie z brukwii oraz coś na słodkie zakończenie uczty – ciasto z dżemem pomarańczowym. Jako pierwszego skosztowaliśmy borowikowego consomme. Klasyka kulinarna w najczystszej postaci, znana doskonale z kuchni francuskiej. Klasyczne consomme to nic innego jak aromatyczny bulion, klarowany najczęściej białkiem kurzych jaj. Wymaga sporo pracy i ogromu cierpliwości – miło więc skosztować tak pysznego wywaru nie stojąc jednocześnie godzinami nad garnkiem :) A borowikowe consomme z Flavorii rzeczywiście jest pyszne – smak jest niezwykle głęboki i złożony, wyraźnie czuć w nim borowikową nutę, która nam nierozerwalnie kojarzy się z zimą; aromat – cóż za esencja, a do tego piękny, przejrzysty złocisty kolor. Miłym dodatkiem są spore kawałki grzybów, które dodatkowo wzmacniają smak, oraz natka pietruszki – tradycyjnie idąca ręka w rękę z consomme. Kropkę nad i stawia grzybowo-serowa grzanka, która sama w sobie potrafi zaskoczyć bogactwem smaku, a jako dodatek do esencjonalnego bulionu tworzy z niego zaskakująco sycące danie.


Po pysznym wstępie czas na danie główne, czyli policzki wołowe podane z musem z brukwi i pieczonymi buraczkami. Jak wiadomo najpierw je się oczami. Atrakcyjne podanie policzków może być wyzwaniem, jednak szefowi kuchni Flavorii udało się nas zaskoczyć. Kompozycja na talerzu jest przemyślana, każdy element ma tu swoje miejsce i zaostrza apetyt. Na szczęście na dobrym wyglądzie się nie kończy. Same policzki przygotowane są znakomicie – mięso jest bardzo delikatne, miękkie (można jeść je właściwie samym widelcem, bez pomocy noża) i wręcz rozpływa się w ustach, a jego smak jest zaskakująco głęboki. Bardzo ciekawym dodatkiem jest mus z brukwi, nadający całości dania specyficzny, nieco „rustykalny” charakter. Wyczuć można odrobinę goryczki, charakterystycznej dla tego nieco zapomnianego warzywa, która smakowicie współgra z delikatnymi policzkami i głębokim sosem. Całości kreacji dopełniają natomiast pieczone buraczki, których słodko-kwaśny smak nadaje wyrazistości, nie dominując jednak nad resztą. Danie w sam raz na nieco chłodniejszy dzień lub jeśli po prostu macie ochotę spróbować wybornie przyrządzonych policzków.


Na zakończenie posiłku na nasz stolik przybył deser w postaci kawałka ciasta z dżemem pomarańczowym. Samo ciasto jest przyjemnie „mokre”, nie przytłacza słodkością, a kawałki bakalii nadają całości bardzo miłego smaku. Na nas spore wrażenie wywarł też dżem pomarańczowy. Nieczęsto mieliśmy z nim dotychczas do czynienia; jeśli już, to zazwyczaj po prostu kupowaliśmy go w sklepie. We Flavorii jest on jednak niezwykle ciekawym składnikiem deseru, nadającym całości nieco kwaskowatości, goryczki i dopełniającym paletę smaków całej kompozycji. Dla tych, którzy lubują się w słodyczy, rarytasem będzie natomiast ułożony w fantazyjny kształt kawałek karmelu – stanowiący nie tylko bardzo atrakcyjny dla oka element kompozycji, ale też kruchy i słodki dodatek.


Wizytę we Flavorii zdecydowanie uznajemy za udaną. Odnaleźliśmy tu dokładnie to, czego szukaliśmy – czyli smaków kojarzących się z panującym za oknem sezonem, jednak w ciekawym, autorskim wydaniu. Bardzo przyjemny, stosunkowo niedrogi (za 3 smakowite kreacje zapłaciliśmy nieco ponad 70pln) posiłek nastawia pozytywnie do nowej odsłony kulinariów w Andersii. Polecamy!

Już teraz możemy też zdradzić, że mistrzowie z Flavorii szykują nowe przysmaki specjalnie na walentynki (na pewno nie zabraknie kulinarnych afrodyzjaków :)) oraz już myślą nad zbliżającą się wiosną, szykując powoli nowe autorskie dania do kolejnej odsłony sezonowego menu. 

Ceny:
Consomme borowikowe z grzanką serowo-grzybową - 23 pln
Policzki wołowe na musie z brukwi z pieczonymi buraczkami - 37 pln
Ciasto z dżemem pomarańczowym - 11 pln

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz