czwartek, 13 grudnia 2012

Wrażenia z City Kitchen


Czas na kolejną dawkę wrażeń z poznańskiego szlaku kulinarnego. Tym razem w poszukiwaniu niezapomnianych smaków zajrzeliśmy z wizytą do City Kitchen – restauracji butikowego hotelu City Solei na ul. Wenecjańskiej, by sprawdzić kartę jesienną i odrobinę przedpremierowo skosztować kreacji z nadchodzącego menu świątecznego. Uwierzcie nam, znaleźliśmy prawdziwą perełkę :)

Sam hotel z zewnątrz wygląda odrobinę niepozornie. Owszem, budynek jest ładnie odnowiony, jednak nie zapowiada prawdziwej eksplozji przyjemnego, nowoczesnego, a jednocześnie nieprzytłaczającego designu, której doświadczamy po przekroczeniu progu. Stonowane odcienie szarości na ścianach, przemyślane akcesoria inspirowane najpiękniejszymi miastami świata, dodające wnętrzom charakteru – to jest coś, co bardzo lubimy. Ten przewodni motyw syntezy designu i globalnego eklektyzmu widoczny jest zresztą w City Solei na każdym kroku – chociażby w postaci nazw pokoi (nie ‘1’, ‘2’, ‘3’ etc., lecz ‘Tokio’, ‘Paryż’, ‘Mediolan’) czy sztuki nowoczesnej… na pokojowych drzwiach. Podczas naszej wizyty najważniejsze były jednak dla nas wrażenia kulinarne. Tutaj również się nie zawiedliśmy. Ale po kolei…


Sala restauracji City Kitchen nie odbiega designem od całego hotelu – jest nowocześnie, z pomysłem, niemalże minimalistycznie i surowo, w pozytywnym sensie. Fajnie wyglądają odsłonięte oryginalne, wieloletnie ceglane ściany w połączeniu ze stołami w naturalnym kolorze drewna. Nam takie wnętrza bardzo się podobają, choć może znajdą się osoby, które wolałyby coś bardziej tradycyjnego. 

Naszą ucztę w City Kitchen zaczęliśmy od dostępnego w karcie jesiennej wędzonego łososia z wyrabianym na miejscu makaronem, marchewką gotowaną w syropie anyżowym, chipsem ze słoniny i emulsją z atramentu kałamarnicy. Wszystko podane w elegancki, nowoczesny sposób. Co ciekawe, łosoś wędzony jest na miejscu do zamówienia. Takie dbanie o najwyższą jakość i świeżość zdecydowanie się opłaca - łosoś był pyszny i wart swojej ceny - 30 zł.  


Następnie na nasz stół przybyły dania główne. Tym razem dane nam było skosztować kreacji z nadchodzącego menu świątecznego - królika i bażanta. Łukasz Grzesik, szef kuchni City Kitchen, królika marynowanego w naturalnym jogurcie gotował metodą sous-vide i podał z plackami ziemniaczanymi, duszonymi warzywami i musem z buraków z dodatkiem przypraw korzennych. Całość z pomysłem ułożona na ciekawym, kamiennym talerzu. Wygląd i smak dostają od nas piątkę z plusem, chętnie ubarwilibyśmy świąteczny stół taką kreacją.


Równie smaczna była druga kreacja której próbowaliśmy, czyli bażant marynowany w jałowcu, podany z sufletem z kaszy gryczanej i grzybów, modrą kapustą, puree z kasztanów, sosem miodowym z odrobiną trawy żubrowej i kilkoma jadalnymi liśćmi nasturcji. Odważne, pomysłowe połączenie tradycji i nowoczesności, które jednak gra ze sobą wyśmienicie. Bażant pysznie kruchy, świetny suflet (sami wiemy jak trudnym może być wyzwaniem), liście nasturcji dodające lekko rzodkiewkowego smaku. Zaskoczyło nas też puree z kasztanów - przyznajemy się, że był to pierwszy raz, gdy próbowaliśmy takiego dodatku. Czemu dopiero teraz odkrywamy ten rarytas?! Pyszne, kremowe, delikatnie słodkawe - świetne dopełnienie całości.


Ucztę zakończyliśmy słodkim akcentem w postaci gruszki marynowanej w czerwonym winie, nadziewanej waniliowo-różanym creme brulee, która na co dzień czeka na Was na kartach jesiennego menu. Cena za taki przysmak - 22 zł - raczej niewygórowana. 


Bardzo cieszymy się, że udało nam się również porozmawiać z Szefem Kuchni - Łukaszem Grzesikiem. Mimo młodego wieku Łukasz dysponuje naprawdę ogromnym doświadczeniem oraz zaraźliwą wręcz pasją do kulinariów. Takich ludzi nam potrzeba! :) Naszą całą rozmowę w formie wywiadu z szefem kuchni przeczytać możecie na stronie Kulinarnego Poznania w zakładce 'Nasi Szefowie'. Poruszyliśmy kilka ciekawych tematów - źródeł inspiracji, ulubionych składników, czy nawet kulinarnych podróży.  
Szef Grzesik zdradził nam również, że uwielbia, gdy goście decydują się na jego Taste Menu, dając mu zupełnie wolną rękę i w zamian otrzymując 5, 7 lub 9 absolutnie fenomenalnych, zaskakujących dań. Po tym czego doświadczyliśmy a'la carte chyba będziemy musieli się skusić... :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz