sobota, 9 lutego 2013

Dzień Restauracji co weekend? tylko w Londynie na Brick Lane UpMarket

Przy okazji postów o 3.edycji Restaurant Day i Urban Markecie pojawiło się porównanie do Brick Lane. Obiecywaliśmy, że napiszemy słów kilka jak to się robi w Londynie, więc dotrzymujemy słowa. Tym bardziej, że kolejny RD już 17 lutego, a pop upy już się szykują do startu.

Brick Lane to ulica we wschodnim Londynie, serce dzielnicy zamieszkałej przez imigrantów z Bangladeszu. Od 2004 roku, co niedzielę, w dawnym browarze The Old Truman Brewery ożywa Sunday UpMarket. Od 9:00 do 17:00 można tu zjeść pyszności z całego świata (stoisk może być około setki), kupić co dusza zapragnie i bawić się  przy muzyce na żywo. Sunday UpMarket to miejsce dla artystów i designerów. Oprócz jedzenia kupimy oryginalne (nie mylić z markowymi :) ubrania, biżuterię handmade, a nawet rowery (mega sklep z ostrymi kołami)! Dla nas to jednak przede wszystkim mekka kulinarna. 

Londyn to miks kulturowy, wiadomo. Tutaj mieszkają ludzie z całego świata i to widać na stoiskach UpMarketu. Jest kolorowo i aromatycznie. Nie mówiąc o ilościach jedzenia. Stragany uginają się pod ciężarem naczyń wypełnionych potrawami. Sami zobaczcie. Ogrom.



My ruszyliśmy na podbój UpMarketu tuż po śniadaniu. Nie do końca byliśmy w stanie skusić się na coś  konkretnego, więc przede wszystkim chłonęliśmy atmosferę. A ta jest fenomenalna. Zewsząd dobiega muzyka, dookoła uśmiechnięci ludzie. Niedzielny luz unosi się w powietrzu. Człowiek najedzony, człowiek zadowolony!


Kilka kwadransów minęło i okazało się jednak, że nie samą muzyką i atmosferą człowiek żyje i zjeść coś w końcu trzeba. W doborze przekąski lunchowej kierowaliśmy się intuicją. Pierwszy traf był lekkim niewypałem. Lubimy jak jedzenie jest ciepłe, a ten stożek zwany ..... nie był (widoczny na zdjęciu poniżej z prawej strony). Nasza intuicja nie zwiodła nas jednak przy drugim podejściu. Co to było? Pyszności. Jak się nazywało? Nie pamiętamy, ale pochodziło z Indonezji (to z kolei na zdjęciu na samym dole). Obłędnie dobre. Gorące, że ach.



W Londynie - Restaurant Day -w pewnym sensie jest co tydzień. Na nim wybór totalnie multi kulti i mega profesjonalne podejście. Cóż my w Poznaniu i w Polsce jesteśmy na dobrej drodze. Jest super...ale pomarzyć można. Cóż jak to mawiają - jaki kraj takie Hollywood;)

A wy w Waszych podróżach natafiliście na podobne miejsca  Może ktoś chce się podzielić wrażeniami?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz