czwartek, 14 lutego 2013

Walentynki w BlowUp Hall 5050 – menu romantyczne


Jest taki dzień, gdy miłość opanowuje każdego z nas – mowa oczywiście o Walentynkach, najromantyczniejszym święcie w roku. My, kierowani miłością do wyjątkowych kulinariów, postanowiliśmy wypróbować specjalne menu dla zakochanych w restauracji BlowUp Hall 5050, a więc miejsca stworzonego wręcz do obchodzenia specjalnych okazji – miejsca eleganckiego, wyrafinowanego, nowoczesnego, a jednocześnie nieprzytłaczającego i dającego tak drogie nam poczucie intymności.

Tomasz Trąbski, szef kuchni restauracji, specjalnie na Walentynki przygotował wyjątkowe menu romantyczne. Warto podkreślić, że standardowo wysokie doznania kulinarne dodatkowo wzmagane są przez użyte we wszystkich kreacjach naturalne afrodyzjaki. Samo menu składa się z przystawki, zupy, dania głównego i deseru. Do wyboru mamy selekcję naprawdę bardzo pomysłowych kreacji, których same nazwy pobudzają nasze zmysły.

 
W ramach przystawek wybierać możemy spośród startera ciepłego – świeżych muli duszonych w białym winie i ziołach – oraz zimnego – gruszki marynowanej na dwa sposoby z musem z owczego sera i emulsją orzechową. My, zadeklarowani miłośnicy owoców morza, wybraliśmy doskonałe mule, prawdopodobnie jeden z najbardziej znanych kulinarnych afrodyzjaków. Nawet tak pozornie proste, rustykalne wręcz danie w wykonaniu Tomka Trąbskiego nabiera nowego wymiaru. Doskonała kompozycja smaków i aromatów, kuchenna symfonia. Przy takim starcie nie możemy wręcz doczekać się kolejnych doznań.



Po przystawkach czas na zupę, czyli krem z kalafiora z pieczonym serem. Oczywiście i tutaj możemy spodziewać się niecodziennych rozwiązań. I tak, na naszym talerzu pojawia się kreacja będąca połączeniem tradycyjnego, znanego nam kalafiora białego oraz… fioletowego! Ciekawego smaczku dodają również kawałki pieczonego sera oraz świetnie przełamujące tekstury ziarenka granatu. Ogólne wrażenia – bardzo pozytywne.


Wśród dań głównych – również dwie propozycje do wyboru. Tym razem opcja mięsna i rybna. Na mięsożerców czeka niesamowita wołowina Wellington z sezonowymi warzywami, przygotowana w tradycyjny, francuski sposób. Opcja rybna wydaje się jednak nie mniej kusząca – grillowana polędwica z tuńczyka, marynowana przez dobę w soku z limonki i grejpfruta, podana z małżami św. Jakuba oraz salsą z mango i chilli. Wołowina okazuje się strzałem w dziesiątkę – raj dla podniebienia! W cieście, oprócz idealnie wypieczonego kawałka dojrzewającej wołowiny Angus – stworzonej wprost do steków, znajdujemy również smakowite dodatki w formie szpinaku i grzybów. Bardzo przyjemnie gra również delikatnie wyczuwalny, bogaty smak foiegras. Połączenie wyjątkowo jak na Szefa Tomasza tradycyjne, jednak doskonale rozumiemy intencje – ideału się nie zmienia ;). Całość ciekawie komponuje się również z sezonowymi warzywami, wśród których znajdziemy m.in. baby carrots, zielone szparagi czy strączki groszku cukrowego. Warto wspomnieć, że każdy kawałek wołowiny Wellington w restauracji BlowUp Hall 5050 przygotowywany jest indywidualnie, wprost do zamówienia.


Zwieńczeniem godnym kulinarnego arcydzieła okazuje się deser. Propozycja w menu to deser-trio, czyli creme caramel, ciasteczko toffi i lody z białej czekolady. Szef Kuchni zestaw ten określił mianem odrobinę bardziej ‘męskiego’ deseru. My, uraczeni mulami i wołowiną, postanowiliśmy dać się zaskoczyć i spróbować nieco lżejszego, delikatniejszego deseru niespodzianki. Nie żałujemy :) Na naszym stole pojawia się bowiem smakowity kawałek kruchego ciasta na którym w towarzystwie śmietany z akacjami spoczywają świeże maliny. Całość zwieńczona jest natomiast czymś, co na pierwszy rzut oka przypomina kandyzowane wiśnie, na których spoczywają jadalne płatki szczerego złota. Cóż za pomyłka z naszej strony! Okazuje się bowiem, że ‘wiśnie’ to przepyszny sos owocowy zamknięty w delikatnej, inspirowanej nieco kuchnią molekularną, otoczce z alg, która pięknie rozpływa się po pierwszym dotknięciu widelca. Cóż za widok… Cóż za smak! Do tego niemal zegarmistrzowska precyzja wykonania i podania.

Podsumowując - menu romantyczne w BlowUp Hall 5050 nas urzekło. W niebanalnych kreacjach stworzonych przez szefa kuchni Tomasza Trąbskiego widać prawdziwą pasję i zamiłowanie do najwyższej klasy kulinariów. Użyte w nich naturalne afrodyzjaki - mule, pyszna wołowina - rozbudziły nasze zmysły. Wyśmienite jedzenie, eleganckie wnętrza, uśmiechnięta i przyjazna obsługa - czego chcieć więcej na intymnej, romantycznej randce...? Warto również wspomnieć  że Walentynki w BlowUp Hall 5050 trwają aż do końca lutego. Jeśli więc nie udało się Wam jeszcze skosztować kulinarnych arcydzieł spod ręki szefa Trąbskiego - nic straconego. Polecamy!


Menu romantyczne w BlowUp Hall 5050 składa się z przystawki, zupy, dania głównego i deseru. Cena zestawu - 200 pln za parę. Do menu jako aperitif szef kuchni poleca szampana Moet lub Kir Royale z malinową nutą w cenie 50 pln każdy, a do kolacji białe lub czerwone wino w cenie 25 pln.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz