poniedziałek, 15 grudnia 2014

Nifty No 20 – Eat Smart. W Poszukiwaniu Smaku Jesieni vol 5


Jeśli czujecie, że czegoś Wam tej jesieni zabrakło, a nie byliście jeszcze w NIFTY No 20 na jesiennym menu to z pewnością Wasza kulinarna intuicja ma racje. Jedliście już risotto grzybowe,  krem dyniowy, czy domowej roboty frytki i pączka serowego?  Jeśli nie próbowaliście choćby jednego z wymienionych dań to znak, to znak, że zanim pomyślicie o karpiu, barszczach i innych świąteczno – wigilijnych potrawach musicie koniecznie odwiedzić restaurację na ul. Żydowskiej pod numerem 20. My spróbowaliśmy dań serwowanych w ramach jesiennej karty tego lokalu i rekomendujemy Wam je bez wyjątku. Choć kilka z jeszcze większym przekonaniem.



Zacznijmy od początku. Nifty No20  to powiew świeżości na poznańskim rynku gastronomicznym. W końcu lokal, który niczego nie udaje, ma swoją klasę. Ale po kolei. Mieć klasę to dla nas znaczy mieć swój niepowtarzalny styl. Zarówno w wystroju jak i w kreacjach menu nie starać się być tak bardzo na czasie i na luzie, że na nic fajnego nie starcza już siły. Dla nas Nifty niczego nie udaje – jest  fajne, smaczne – jest sobą. Można by nawet powiedzieć jest „nifty” – bo to angielskie słówko ma swoje znaczenie. W slangu jest to zdrobnienie od „magnificent” czyli wspaniałe, ekstra…ale na luzie.


Wystrój wnętrza jest niezobowiązująco „casualowy”, ale w wykończeniu użyto tylko najwyższej klasy materiałów. Dzięki temu mamy elegancję i miłą „domową” atmosferę.  Co sprawie, że na Żydowskiej chętnie udamy się na biznesowy lunch jak również na weekendowy familijny wypad no i oczywiście na piątkową noc. To z rzadka spotykana mieszanka, która akurat nam przypadła wyjątkowo do gustu.




Od strony kulinarnej stery w lokalu trzyma dobrze znany poznańskim foodies  Chef Kuba Ignyś. Niegdyś dobrze znany ze swojego zamiłowania do kuchni molekularnej, obecnie przeszedł w rejony autorskiej prostoty. Filozofią Jakuba, który tworzył koncepcją kulinarną lokalu Nifty No 20 było oczarować gościa prostotą. W menu znajdują się dania bazujące na nieprzetworzonych składnikach. Znakomita większość pozycji w karcie to potrawy od a do z przygotowane na miejscu. Mowa tutaj nie tylko o wypiekaniu pieczywa, ale także wędzeniu szynek, robieniu kiełbas, frytek czy marynowaniu łososia.



Co zauroczyło nas w jesiennej karcie? Na początku był łosoś. Niby każdy z nas – zna i jada łososia. Ale ta szlachetna ryba stała się trochę „pływającym kurczakiem”. To znaczy, że w dyskontach kupimy hodowlanego łososia, który nie jest tak smaczny i zdrowy jak jego dziki odpowiednik. W Nifty No20 dostajemy  dziką rybę przyrządzoną na staro-skandynawski sposób a la gravlax. Oznacza to, że surowa ryba została zamarynowana z użyciem cukru, kopru, odrobiny alkoholu i buraczków. Chef Ignyś podał rybę z kostką z buraczków. Do nas prostota przemówiła. Tak lubimy gravlaxa z Nifty i możemy jeść  go na śniadanie, obiad i kolację. Spróbujcie koniecznie jako przystawkę  przed daniem głównym lub super akompaniament do napojów alkoholowych (Nifty to również świetne miejsce na takie spotkania).




W Nifty zaskoczyła nas także porcelana na jakiej serwowane są dania. W przypadku łososia przekonaliśmy się jak bardzo różne talerze zmieniają odbiór dania. Warto dodać, że w restauracji tej zastawa została specjalnie opracowana na potrzeby restauracji i jest dyskretnie oznaczona jej logo. Dlatego nawet to samo danie zamówione po raz kolejny może przynieść sporo radości kiedy pojawi się na innym talerzu. Według nas super pomysł, który pokazuje dbałość o detale Chefa i twórców konceptu restauracji.

Do Nifty należy wpadać nie tylko na dobrą kuchnię, ale także ze względu na pomysłowe koktajle i nalewki. Nam udało się spróbować Krwawej Mery przygotowanej na domowej nalewce chrzanowej. Zarówno smak i jak i forma podania w pełni korespondują z kuchnią Jakuba. Prostota i dopracowanie plus pomysł.  Warto dodać, że koktajl zamiast „parasolki” ozdobiony był jadalnym chipsem z bekonu. Całość mniam. Barman nalał nam do degustacji również nalewki na …. gumie balonowej.  Ku naszemu zaskoczeniu smak był zaskakująco przyjemny, aż chciało się więcej. Nalewki, które serwuje się w barze Nifty No 20 to autorskie kreacje, które zmieniają się sezonowo jak karta dań w restauracji.

Po zaostrzeniu apetytu starterem i  koktajlem przyszedł czas na ciepły konkret czyli  jesienną klasykę – zupę dyniową. Krem Chefa Ignysia prezentował dynię w całej rozciągłości smakowej. Po pierwsze baza czyli krem z dyni był przyjemnie zbalansowany między kwaskowością a słodyczą. Zawdzięczał to dodatkowi pomarańczy, która  nadaje ciekawy smak nieco mdłemu i nijakiemu korbolowi.  Po wtóre dynia pojawiła się także w formie oliwy z pestek, która  wprowadziła przyjemną orzechową nutę. Sympatycznym przerywnikiem były prażone pestki z dyni, słodkie w smaku, o chrupkiej teksturze urozmaicały danie. W skali naszych dyniówek to na pewno jedna z lepszych. Obecnie równie ciekawe kremy  z korbola można spotkać chyba jedynie w Fidze i Bazarze.

Kolejną jesienną potrawą było Risotto z grzybami leśnymi, które podano nam w niecodziennym naczyniu – słoiku. To chyba najlepsze rozwiązanie, żeby zaprezentować pełnię wdzięku tego dania. Dzięki przeźroczystym ściankom możemy docenić jego  strukturę i nacieszyć się kolorami jesieni. Smakowo Risotto było pełne aromatu leśnych grzybów, które podzieliły się smakiem i zapachem z ryżem arborio. Ryż ugotowany tak jak należy – al dente. Do tego nieco parmezanu i już.  Jedyną dekoracją był rozwinięty kiełek groszku. Po co więcej? Prosto – po raz kolejny znaczyło bardzo smacznie.




Zdecydowaliśmy się jeszcze na spróbowanie dwóch dań – angielskiej klasyki czyli Fish & Chips oraz hitu ostatnich lat czyli domowego burgera.
Może najpierw o rybie. Niby ryba morska w Poznaniu nie może być wyjątkowa, szczególnie jeśli mówimy o dorszu w panierce. Tymczasem okazało się, że panierka ma znaczenie. Ta, którą przygotował Chef Kuba była kwintesencją słodyczy i chrupkości. Dorsz, który został w niej przygotowany po prostu rozpływał się w ustach. Nasza recenzja – chwilo trwaj. My poprosiliśmy jedynie o porcję degustacyjną, tymczasem w regularnej karcie ta pozycja ma wprost ogromne rozmiary. Warto zmierzyć się z tym daniem. 

Kropką nad i w pozycji  Fish & Chips okazały się Chips czyli frytki. Ich wygląd już dawał wyraźny znak, że należy przygotować się na coś szczególnego. Nieregularny kształt, ciemno brązowe końcówki wskazywały na domową robotę. Ich smak mówił wszystko, świeżo skrojone, usmażone na dobrym oleju były – aż słodkie.  Naszym zdaniem najlepsze frytki w mieście. Koniecznie spróbujcie.

Z frytkami sprawa ma się na tyle dobrze, że pasują także do hamburgera. Więc nawet jeśli nie macie ochoty na rybę to jest szansa spróbowania ich przy okazji innego dania. Burgery w Nifty No 20 nie są dziełem przypadku. Powstają w 100% na miejscu. Kuba sam dobiera odpowiednią wołowinę, którą następnie przygotowuje od A do Z. Podobnie sprawa się ma z wypiekanymi na miejscu bułeczkami. Po raz kolejno mniej znaczy więcej. Świeżość i prostota bronią się same.




Desery w Nifty No 20 to akcent potwierdzający całość założenia. My spróbowaliśmy dwóch: musu czekoladowego z galaretką żurawinową  oraz pączka z ciasta twarogowego. Szczerze to ten drugi był dla nas słodkim, chrupiącym objawieniem. Jak tylko spróbowaliśmy go wiedzieliśmy, że chcemy jeszcze i jeszcze. To była rzecz, której naprawdę nie można sobie odmówić. Obiecaliśmy sobie, że będziemy na nie wracać np. na niedzielne śniadanie… i tak się dzieje.


W sumie można powiedzieć, że Nifty No 20 to lokal, który wniósł do poznańskiej oferty kulinarnej coś szczególnego. Smak i wystrój w pełni współgrają ze sobą, tworząc mieszankę tak niewymuszoną i naturalną, że trudno nie poczuć się tutaj jak u siebie. Aż trudno uwierzyć, że lokal działa jedynie kilka miesięcy, w szczególności, kiedy rozejrzymy się wokoło. To jedno z tych niewielu miejsc, w Poznaniu, w  których o każdej porze jest sporo gości. A to chyba najlepsza rekomendacja.

Ceny:
  • Krem z dyni, pestki, oliwa dyniowa  - 12 pln
  • Risotto grzybowe, parmezan - 26 pln
  • Dorsz w panierce, frytki domowe, sos tatarski - 35 pln
  • Burger wołowy, domowe frytki - 32 pln
  • Mus czekoladowy, żurawina, banany, orzechy - 17 pln
  • Pączki serowe, cukier puder - 12 pln