Jest taki dzień, gdy miłość opanowuje każdego z
nas – mowa oczywiście o Walentynkach, najromantyczniejszym święcie w roku. My,
kierowani miłością do wyjątkowych kulinariów, postanowiliśmy wypróbować
specjalne menu dla zakochanych w restauracji BlowUp Hall 5050, a
więc miejsca stworzonego wręcz do obchodzenia specjalnych okazji – miejsca
eleganckiego, wyrafinowanego, nowoczesnego, a jednocześnie nieprzytłaczającego
i dającego tak drogie nam poczucie intymności.
Tomasz Trąbski, szef kuchni restauracji,
specjalnie na Walentynki przygotował wyjątkowe menu romantyczne. Warto
podkreślić, że standardowo wysokie doznania kulinarne dodatkowo wzmagane są
przez użyte we wszystkich kreacjach naturalne afrodyzjaki. Samo menu składa się
z przystawki, zupy, dania głównego i deseru. Do wyboru mamy selekcję naprawdę
bardzo pomysłowych kreacji, których same nazwy pobudzają nasze zmysły.
W ramach przystawek wybierać możemy spośród
startera ciepłego – świeżych muli duszonych w białym winie i ziołach – oraz
zimnego – gruszki marynowanej na dwa sposoby z musem z owczego sera i emulsją
orzechową. My, zadeklarowani miłośnicy owoców morza, wybraliśmy doskonałe mule,
prawdopodobnie jeden z najbardziej znanych kulinarnych afrodyzjaków. Nawet tak
pozornie proste, rustykalne wręcz danie w wykonaniu Tomka Trąbskiego nabiera
nowego wymiaru. Doskonała kompozycja smaków i aromatów, kuchenna symfonia. Przy
takim starcie nie możemy wręcz doczekać się kolejnych doznań.
Po przystawkach czas na zupę, czyli krem z
kalafiora z pieczonym serem. Oczywiście i tutaj możemy spodziewać się
niecodziennych rozwiązań. I tak, na naszym talerzu pojawia się kreacja będąca
połączeniem tradycyjnego, znanego nam kalafiora białego oraz… fioletowego!
Ciekawego smaczku dodają również kawałki pieczonego sera oraz świetnie
przełamujące tekstury ziarenka granatu. Ogólne wrażenia – bardzo pozytywne.
Wśród dań głównych – również dwie propozycje do
wyboru. Tym razem opcja mięsna i rybna. Na mięsożerców czeka niesamowita
wołowina Wellington z sezonowymi warzywami, przygotowana w tradycyjny,
francuski sposób. Opcja rybna wydaje się jednak nie mniej kusząca – grillowana
polędwica z tuńczyka, marynowana przez dobę w soku z limonki i grejpfruta,
podana z małżami św. Jakuba oraz salsą z mango i chilli. Wołowina okazuje się
strzałem w dziesiątkę – raj dla podniebienia! W cieście, oprócz idealnie
wypieczonego kawałka dojrzewającej wołowiny Angus – stworzonej wprost do
steków, znajdujemy również smakowite dodatki w formie szpinaku i grzybów.
Bardzo przyjemnie gra również delikatnie wyczuwalny, bogaty smak foiegras.
Połączenie wyjątkowo jak na Szefa Tomasza tradycyjne, jednak doskonale
rozumiemy intencje – ideału się nie zmienia ;). Całość ciekawie komponuje się
również z sezonowymi warzywami, wśród których znajdziemy m.in. baby carrots,
zielone szparagi czy strączki groszku cukrowego. Warto wspomnieć, że każdy
kawałek wołowiny Wellington w restauracji BlowUp Hall 5050
przygotowywany jest indywidualnie, wprost do zamówienia.
Zwieńczeniem godnym kulinarnego arcydzieła
okazuje się deser. Propozycja w menu to deser-trio, czyli creme caramel,
ciasteczko toffi i lody z białej czekolady. Szef Kuchni zestaw ten określił
mianem odrobinę bardziej ‘męskiego’ deseru. My, uraczeni mulami i wołowiną,
postanowiliśmy dać się zaskoczyć i spróbować nieco lżejszego, delikatniejszego
deseru niespodzianki. Nie żałujemy :) Na naszym stole pojawia się bowiem
smakowity kawałek kruchego ciasta na którym w towarzystwie śmietany z akacjami
spoczywają świeże maliny. Całość zwieńczona jest natomiast czymś, co na
pierwszy rzut oka przypomina kandyzowane wiśnie, na których spoczywają jadalne
płatki szczerego złota. Cóż za pomyłka z naszej strony! Okazuje się bowiem, że
‘wiśnie’ to przepyszny sos owocowy zamknięty w delikatnej, inspirowanej nieco
kuchnią molekularną, otoczce z alg, która pięknie rozpływa się po pierwszym
dotknięciu widelca. Cóż za widok… Cóż za smak! Do tego niemal zegarmistrzowska
precyzja wykonania i podania.
Podsumowując - menu romantyczne w BlowUp Hall 5050
nas urzekło. W niebanalnych kreacjach stworzonych przez szefa kuchni Tomasza
Trąbskiego widać prawdziwą pasję i zamiłowanie do najwyższej klasy
kulinariów. Użyte w nich naturalne afrodyzjaki - mule, pyszna wołowina -
rozbudziły nasze zmysły. Wyśmienite jedzenie, eleganckie wnętrza, uśmiechnięta
i przyjazna obsługa - czego chcieć więcej na intymnej, romantycznej
randce...? Warto również wspomnieć że Walentynki w BlowUp Hall 5050
trwają aż do końca lutego. Jeśli więc nie udało się Wam
jeszcze skosztować kulinarnych arcydzieł spod ręki szefa Trąbskiego -
nic straconego. Polecamy!
Menu romantyczne w BlowUp Hall 5050 składa się z przystawki, zupy, dania głównego i
deseru. Cena zestawu - 200 pln za parę. Do menu jako aperitif szef kuchni poleca szampana Moet lub Kir Royale z malinową nutą w cenie 50 pln każdy, a do kolacji białe lub czerwone wino w cenie 25 pln.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz