poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Kyokai - czyli sushi design


Nasze ostatnie wyprawy kulinarne wypełnione były smakami Europy – dwa oblicza kuchni polskiej w Ratuszovej i Oberży Pod Dzwonkiem, niezapomniany smak Francji i Włoch w Le Palais du Jardin… Teraz czas na odmianę. Kulinarny Poznań wraca na trop najlepszego sushi w mieście! Tym razem w poszukiwaniu autentycznych smaków Kraju Kwitnącej Wiśni udajemy się do Kyokai, jednej z najjaśniejszych gwiazdek na poznańskiej mapie sushiżerców. Lokal mieści się w Starych Koszarach przy ulicy Wojskowej, tuż przy City Park. Sąsiaduje z takimi znakomitościami jak Hugo Restaurant czy Mielżyński Wine Bar. Klimat Starych Koszar jest unikatowy. Postindustrialne mury mieszczą niezwykle autorskie restauracje, salony urody, sklepy z designerskimi elementami wyposażenia wnętrz. Jeśli nie byliście jeszcze w Starych Koszarach polecamy je poznać czym prędzej :)


Po przekroczeniu progu restauracji znajdujemy się w niezwykle stylowym i nowoczesnym wnętrzu sali parterowej. Dominują tu jasne kolory – klasyczne zestawienie bieli i czerni z dodatkiem kontrastującej czerwieni. Na ścianach uwagę przykuwają interesujące grafiki inspirowane kulturą Japonii – obok nieco abstrakcyjnych, ekspresyjnych motywów (odrobinę przywodzących na myśl pollockowski action-painting) widać stylizowane wizerunki ryb koi. Najważniejszym elementem jest tu jednak niezaprzeczalnie spora, otwarta na widok gości stacja, w której z niezwykłą gracją i precyzją pracują sushimasterzy. Bardzo ciekawym rozwiązaniem jest również opasająca stację taśma, po której wędrują talerzyki z sushi. Świetne rozwiązanie, natychmiastowo przywodzące na myśl restauracje z tętniącego życiem Tokio, a nieczęsto (jeśli w ogóle) widywane w poznańskich lokalach. Strasznie kusi nas by usiąść zaraz przy barze i z podziwem podglądać magików z Kyokai w akcji. Postanowiliśmy jednak sprawdzić co czeka na nas w sali na piętrze. 


Stylizacja zgoła odmienna. Dominują tu bardziej stonowane kolory, ze stylową czernią na czele. Powtarza się znów motyw przewodni ryby koi, tym razem wymalowany na sporej, matowej szybie odgradzającej viproom od reszty przestrzeni. Po usadowieniu się przy jednym ze stolików górnej sali na start zamawiamy tradycyjną, zieloną herbatę, która po chwili przybywa do nas w bardzo stylowych czajniczkach.
Nasza nieposkromiona ciekawość szybko dała o sobie znać. Rozgrzani filiżanką smakowitej senchy kierujemy się ku kuszącej stacji sushi, by poznać rekomendacje sushimasterów oraz uświadczyć wyjątkowego spektaklu, jakim w Kyokai jest przygotowywanie sushi.


Niesamowite wrażenie robi sprawność manualna ekipy która przygotowuje sushi. Nie sposób wyprowadzić chłopaków z równowagi. Nawet kiedy wciągnie się ich w dyskusję o japońskiej kuchni ich ruchy wciąż pozostają bezbłędnie precyzyjne. Spod ich noży wychodzą małe arcydzieła. Mieliśmy okazję spróbować kilku z nich.


Ponieważ nie każdy miłośnik sushi musi przepadać za rybą, w Kyokai również wegetarianie poczują się jak u siebie. My spróbowaliśmy wegetariańskiego futomaka zawijanego w świeży ogórek. W środku rolki znajdowały się jeszcze japoński omlet oraz serek. Całość obsypana nitkami chilli. Połączenie obłędne. Świetne także jako przystawka dla rybożerców. Cena tych rolek także była bardzo lekka :) Kosztują one 14 pln i są podawane na beżowych talerzykach. Tutaj warto wspomnieć o intuicyjnym systemie wyceny dań w Kyokai. Dania rozróżnione są kolorami, od białego do czarnego. Każdy kolor odpowiada innej cenie. Biały to 11 pln, czarny 35 pln. A ponieważ świat nie jest czarno-biały pomiędzy nimi znajdują się jeszcze  kolory: beżowy - 14 pln, brązowy - 19 pln, zielony - 25 pln i czerwony - 28 pln.


W Kyokai, co koniecznie trzeba podkreślić, rolki są bardzo zwarte i odpowiedniej wielkości. Co na pewno wyróżnia ten lokal spośród innych „susharni” w Poznaniu i w Polsce to proporcje ryby do ryżu. Tutaj potwierdza się hasło reklamowe Kyokai - „rozpiera nas ryba”. Te rolki to 80% ryby. Raj dla prawdziwych miłośników sushi! Jeśli dodamy, że w restauracji świeży tuńczyk pochodzi z Argentyny, a prawie każda ryba rozbierana jest na miejscu to odkryjemy połowę, a może nawet 80% sukcesu wyjątkowego smaku Kyokai :) My, zachęceni wybornym wegetariańskim starterem, nie mogliśmy sobie odmówić prawdziwej uczty sushi. 


Spróbowaliśmy:
Futomaków z łososiem i tuńczykiem  oraz warzywami i odrobiną japońskiego omleta zawijanych w różowy płatek sojowy podawanych na czerwonym talerzyku. Ujęły nas one genialnym połączeniem smaków. Prawdziwy rybny melanż w odpowiednim rozmiarze. 
Także na tym kolorze zastawy spróbowaliśmy rainbow maki z tuńczykiem  i awokado. Te niezwykle barwne rolki oferują intensywne doznania wzrokowe i dobrze zbalansowane doznania smakowe. 
Najbardziej chyba oryginalną i pozostającą w pamięci kreacją z sekcji czerwonej której próbowaliśmy były nigiri z tuńczykiem i omletem owinięte paskiem tykwy z odrobiną serka i porem. Ależ to obłędna kreacja i połączenie smaków oraz tekstur dość rzadko występujących obok siebie w sushi! Delikatna konsystencja tuńczyka i serka przełamane zostały słodką tykwą i chrupiącym porem. Dodając do tego aspekty wizualne to jedno z najciekawszych sushi jakie jedliśmy, nie tylko w Kyokai. Zdecydowanie warta swojej ceny.


Skosztowaliśmy też kilku zielonych talerzyków: smacznych nigiri z argentyńskim tuńczykiem, niezłych maków z łososiem i warzywami zawijanych w papier ryżowy z kwiatami japońskiej fasoli i spajającym całość serkiem oraz futomaków z krewetką i słodką tykwą zawiniętych w płatek omleta. Ta sekcja również nam smakowała (ale naszym gustom bliżej jednak do czerwonych talerzyków ;)).


Trzeba przyznać, że załoga Kyokai stanowi bardzo zgrany zespół, który wprowadza w lokalu atmosferę niezobowiązującego luzu, nie odejmując przy tym nic z designerskiej elegancji tego miejsca.
Podobnie można określić kreacje kulinarne w Kyokai. Doskonale pasują do stylu tego lokalu. Są świeże, eleganckie, dostojne, a przy tym nie brakuje w nich nutki szaleństwa oraz luzu. Żaden z Waszych zmysłów nie będzie się nudził obcując z nimi. Ich wygląd, zapach, a przede wszystkim smak zapamiętacie na długo. Tak długo, ile uda nam się wytrzymać do kolejnej wizyty w Kyokai. A po liczbie stałych klientów wiemy, że miejsce to dla wielu osób jest  nieodzownym składnikiem ich stylu życia. Nie dziwimy się! Z ręką na sercu polecamy ten lokal i sami nie możemy się już doczekać kolejnej wizyty. Następnym razem pewnie zdecydujemy się na nigiri i sashimi – czyli rybę w najczystszej postaci. Życzymy Wam smacznego i zapraszamy do podzielenia się wrażeniami z Kyokai.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz