Dominik Brodziak to szef kuchni, który od lat buduje swoją
markę. Dla wielu on i jego kuchnia to synonim doskonałej kuchni wartej
największego aplauzu. I nic dziwnego – w końcu to właśnie Dominik jako jeden z
niewielu kucharzy w Polsce osiągnął tak wiele. W 2001 roku zdobył Kulinarny
Puchar Polski (podczas pierwszej edycji tego konkursu), reprezentował
kilkukrotnie nasz kraj - był członkiem polskiej ekipy narodowej w Kulinarnym
Pucharze Świata w 2002 roku (gdzie zdobył srebrny medal) oraz został zaproszony
do startu w prestiżowym Bocuse d’Or w 2008 roku. Gdy otrzymaliśmy więc od
Dominika zaproszenie na panel degustacyjny jego nowego, autorskiego menu
jesień-zima wiedzieliśmy, że będzie to wydarzenie którego nie można przegapić.
I nie pomyliliśmy się :) Ale po kolei...
Podczas naszej degustacji skosztowaliśmy łącznie sześciu dań
z nowej karty. Jako pierwsza na stole pojawiła się przystawka – łosoś norweski
z pieczonymi burakami, coulis z malin, serem kozim i liśćmi musztardowca. Wizualnie
danie wygląda powalająco. Mimo pozornego nieładu widać, że wszystko ma tu swoje
dokładnie określone miejsce. Jest naturalnie, orzeźwiająco – w sam raz na
ciemne, jesienne i zimowe dni, gdy chcemy uciec od szarugi i przenieść się w
świat smaków i kolorów. Wrażenie smakowe dorównują wizualnym. Łosoś słusznie
przywodzi skojarzenia z gravlaxem, jest delikatny, soczysty i pełen smaku. Puszysty
kozi ser nadaje nieco słoności, malinowe coulis – słodyczy. Do tego chrupiące chipsy
z pietruszki dodające kolejny wymiar teksturze dania oraz pieczone buraki - smakowite
i tak charakterystyczne (szczególnie czerwony burak z odrobiną oliwki i
obtoczony w ziarnach sezamu), że od razu widać po nich kto stoi za tą kreacją. Bardzo
ciekawa propozycja z kategorii ‘Start’.
Po znakomitym starcie czas na ciąg dalszy uczty – kolejną
smakowitą, zimną przystawkę. Tym razem były to wątróbki drobiowe z ciemnym
porto oraz konfiturami z suszonej śliwki i moreli. Degustacyjnej porcji
wątróbek towarzyszyła jeszcze ciepła, wypiekana na miejscu bułeczka. Na myśl od
razu nasunęły nam się doskonałe wątróbki drobiowe, które Dominik zaserwował
swoim gościom podczas uroczystego otwarcia restauracji enjoy. Wówczas byliśmy
oczarowani, więc poprzeczka była powieszona wysoko. Jednak Dominik słynie z
tego, że przewyższa wymagania nawet najbardziej wybrednych smakoszy i nie
inaczej było tym razem. Pâté z kurzych wątróbek było aksamitne, delikatne,
świetnie zbalansowane w smaku. Ciekawy kontrast stanowiły konfitury z suszonej
śliwki i moreli, dodając nieco słodkości i kwaskowatości. Całość w połączeniu
ze świeżym pieczywem uwodzi zmysły. Gorąco polecamy i po cichu mamy nadzieję,
że szef Dominik zdecyduje się być może na sprzedaż wątróbek w słoiczkach – to byłby
świetny prezent, chociażby na Boże Narodzenie.
Czas na pierwszą z ciepłych kreacji – ślimaki. Ten dość
wymagający specjał szef Brodziak podał z pieczonym czosnkiem, puree z
pietruszki, sosem śmietankowym i chrupiącymi grzankami. Wcześniej próbowaliśmy
ślimaków tylko raz czy dwa razy, zawsze podawanych w skorupkach. Tutaj na
szczęście nie musimy siłować się z niesfornym smakołykiem, gdyż na talerzu
czeka na nas tylko delikatne mięso. Wizualnie całość znów wygląda bardzo
ciekawie – minimalistycznie, kontrastowo, zachęcająco do pierwszego kęsa. Ślimaki
są delikatne, o ciekawiej strukturze, świetnie współgrają z aksamitnym sosem
śmietankowym, w którym wyczuwamy też bardzo nienachalne nuty pieczonego
czosnku. Wyśmienicie zbalansowana kreacja, która może być znakomitym pomysłem
dla osób, które ślimaków jeszcze nie jadły, a chciałyby rozpocząć z nimi
kulinarną przygodę. Jeśli mielibyśmy szukać jakichkolwiek uwag, to proponujemy,
aby do dania tego podawać, oprócz noża i widelca, również łyżkę, która ułatwi
zmagania z delikatnym sosem i pietruszkowym puree.
Po ślimakach – usilnie uznawanych przez Francuzów za rybę
lądową ;) – czas na rybę z prawdziwego zdarzenia. Oto na stole pojawiła się
aromatyczna polędwica z dorsza z chrupiącą skórką, prażoną cebulą i zielonym
groszkiem. Dawno nie jedliśmy tak wspaniale przyrządzonej ryby! Mięso jest
soczyste i delikatne, wspaniale się listkuje przy użyciu samego widelca. Dodatkowo
dorsz był świetnie doprawiony, mięso było odpowiednio słone nawet w środku. Dominik
zdradził nam, że sekretem jest włożenie mięsa na pół godziny do solanki, aby
nabrało smaku, następnie osuszenie i dalsza obróbka. Niby prosty zabieg, a jak
świetnie wpływa na smak. Pozostałe elementy dania również bardzo przypadły nam
do gustu, tworząc harmonijną mieszankę aromatów, smaków i tekstur.
Przedostatnim z testowanych przez nas dań była znakomita
karkówka, przygotowana metodą sous vide, podana z ziemniakami pietruszkowymi,
kminkiem i puree z buraków. Całości towarzyszyła chrupiąca marchewka i
esencjonalny sos. Gdy tylko danie pojawiło się na stole na myśl od razu
przyszło nam – standard Michelinowski :) Krytycy tego prestiżowego wydawnictwa
zwracają bowiem uwagę na to, ile różnych smaków znajduje się na talerzu. U
Dominika ich liczba jest doskonała – smakujemy bowiem cztery rzeczy, które
tworzą spójną całość: karkówka, pietruszkowe ziemniaki fondant, buraczkowy kleks
i chrupiąca marchewka. Prezentacja dania również wygląda dzięki temu
porywająco. Gwiazda kreacji, czyli karkówka bardzo przypadła nam do gustu. Przygotowane
metodą sous vide mięso jest soczyste i sprężyste, ale przy tym delikatne i niemal
rozpływające się w ustach. Na chłodniejszy, jesienny lub zimowy dzień – danie idealne
:)
Aby godnie zakończyć tak wspaniałą ucztę deser musiał
sprostać wysokim oczekiwaniom. Gdy na stole pojawiła się przygotowana przez
Dominika panna cotta z białą czekoladą, chrupiącymi bezami i pudrem z malin
wiedzieliśmy, że dzisiejszego dnia nie znajdziemy w menu słabego punktu. Dekonstrukcyjna
prezentacja znów zaskakuje i sprawia, że mamy nieodpartą ochotę na pierwszy kęs
deseru. Całość tworzy smakowitą symfonię – delikatna, słodka panna cotta
świetnie komponuje się z orzeźwiającym, słodko-kwaśnym sosem z malin; chrupiące
bezy nadają nieco dodatkowej słodyczy oraz wprowadzają w danie nowe struktury. Jesteśmy
na tak!
Podsumowując, ENJOY. i szef Dominik Brodziak cały czas odważnie
kroczą obraną przez siebie ścieżką. W każdym z dań widać to „coś”, co od razu
pozwala rozpoznać charakterystyczne gotowanie Dominika. Jednocześnie widać, że
szef i restauracja nie stoją w miejscu, tylko szukają nowych, ciekawych
pomysłów. Jedno jest pewne – powodów do kulinarnego uniesienia podczas wizyty w
ENJOY. nie brakuje :)
te dania wyglądają na prawdę super :) muszę odwiedzić ten lokal :)
OdpowiedzUsuńdwór
naprawdę pięknie podane! :) autotop
OdpowiedzUsuń